czwartek, 2 października 2014

2.Zadanie od Czarnego Pana

Jeden krok w bok.Dwa kroki do tyłu.
Julia cała zdenerwowana chodziła po swojej sypialni.Minęła właśnie trzecia w nocy,a ona nie myślała nawet pójść spać.Już jutro,a raczej dzisiaj miała dowiedzieć się co też Czarny Pan wymyślił dla niej i Malfoya.Mogło to być zwykłe szpiegowanie,informowanie o sytuacji w Hogwarcie,ale i coś poważniejszego.
"Coś,tylko co?" ,powtarzała w myślach. "Mamy kogoś zabić,śledzić,znaleźć jakiś przedmiot o wielkiej mocy?"
Blondynka po raz kolejny zacisnęła pięść.Malfoy jak zwykle niczym się nie przejmuję i śpi spokojnie naprzeciwko.Dlaczego przydzielono jej kogoś takiego?Mało jest młodych ludzi,których rodziny służą Voldemortowi?Nawet ci idioci Crabble czy Goyle byli lepsi,mogłaby ich w jakiś sposób zbyć.Z Malfoyem nie ma tak łatwo.Może i jest zadufanym w sobie dupkiem,ale ma łeb na karku.Do tego jeszcze będę musiała znosić jego Ślizgońskich koleżków.
"Świetnie,po prostu świetnie.Coś czuję,że ostatni rok w Hogwarcie będzie tym najgorszym",zamknęła oczy i rzuciła się na zimne łóżko.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy ponownie je otworzyła poczuła na twarzy ciepło jesiennego słońca.Podniosła się do siadu i spojrzała na zegarek,stojący na etażerce.Siódma.Wygrzebała się spod pierzyny,po czym wzięła 
ubrania z zapakowanego kufra i ruszyła do łazienki.Odkręcając kurek z gorącą wodą myślała o tym,co mogą robić teraz mieszkańcy Nory,Pani Wealsey na 100 procent zrywa właśnie chłopców z łóżek,Hermiona i Ginny pewnie dawno już się ogarnęły i jedzą śniadanie śmiejąc się z wrzasków dobiegających z góry.Sama uśmiechnęła na ich wspomnienie.
Zakręciła wodę.Zwarta i gotowa popędziła do pokoju.
-Felix!
Przed dziewczyną natychmiast zmaterializował się drobny Skrzat z tacą.
-Pan zwołuje zebranie przed wyjazdem nowicjuszy.
Julia skinęła głową i wzięła tosta z tacy.Nienawidziła,gdy ktoś mówił o niej "nowicjusz",lecz lata z Hermioną nauczyły ją szacunku dla sług.
-Malfoy już wstał?
Zapytała z pełnymi ustami,a Felix uśmiechnął się znacząco i zniknął.
Niewiele myśląc wybiegła na korytarz.Może i ten tleniony blondyn działał jej na nerwy,ale nie chciała,aby poczuł gniewu Czarnego Pana.
-Wstawaj!
Julia rozsunęła poszarzałe zasłony,na co Ślizgon niezadowolony założył kołdrę na głowę.
-Sam tego chciałeś.
Chwyciła dzbanek stojący na parapecie oraz wylała jego zawartość prosto na bezbronnego Dracona.
-Zebranie.Masz 5 minut.
Nie miała zamiaru się spóźnić,więc zbiegła na dół.Wszyscy już się zbierali.Julia nie rozpoznała nikogo poza chłopcem stojącym w samym kącie korytarza.
-Cześć Theo.
Podeszła do niego,a ten uśmiechnął się blado.Cudem uniknął mieszkania w tym miejscu i nie cierpiał tu przychodzić.Nawet Julię,którą poznał niedawno i swoją drogą bardzo polubił,wolał zapraszać do siebie.
-Gdzie Draco?
Jak na komendę przed młodymi Śmierciożercami pojawiła się Pansy Parkinson z ich zgubą.
-Ile razy mam ci powtarzać,abyś nie próbował sam tam wejść?!
Obydwoje zaśmiali się cicho na widok miny Dracona.Pansy uciszyła ich jednym ze swoich morderczych spojrzeń.Jeszcze tego brakowało,żeby zwrócili na siebie uwagę.
-To będziecie wy?
Zapytała prosto z mostu.Mina Julii mówiła wszystko.
-Chris?
-Tak.
Już miała coś powiedzieć,ale poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
-Czyli jesteśmy wszyscy.
Niebieskooka rzuciła spojrzenie w stronę Zabiniego.Jak to wszyscy?Przecież byli jeszcze...
-A Crabble i Goyle?
Uprzedził ją Nott,równie zdziwiony i zaniepokojony.Cisza wystarczyła.Ich koledzy byli kolejnymi ofiarami wojny.
Z błękitnego oka popłynęła samotna łza.Zaledwie 2 dni temu krzyczała na nich z powodu stłuczenia ramki ze zdjęciem pewnej trójki Gryfonów.
-Już nie udawaj takiej wrażliwej.
Karcące spojrzenie Notta uderzyło prosto w Dracona.Może i nie dogadywał się z Julią,ale jakim prawem może być taki nieczuły w stosunku do niej?
Jakże był zszokowany,gdy czarownica wybuchła śmiechem.
-Spoko Theo.Obudziłam go w dość niecodzienny sposób.
Ślizgoni nie zdążyli zareagować,gdyż zaraz otworzyły się drzwi,prowadzące do głównego pomieszczenia w całym budynku.To tam odbywały się wszelkie zebrania,jak i tortury zdrajców.
-Już czas.
Julia poczuła zimną dłoń Pansy na swoim nadgarstku.Panna Parkinson odważyła się jej dotknąć?Czas przygotować się na najgorsze.
Weszła do środka i od razu zacisnęła powieki.Jak się spodziewała nie obyło się bez "gości".Nad stołem,nie na,pod czy obok,ale nad lewitowała młoda kobieta.Miała na oko nie mniej niż 20 lat.Myśl o możliwości widywania jej kiedyś w Hogwarcie,wywołała u niej dreszcze.
"Spokojnie Jul.Skąd pewność,że zginie akurat teraz?" ,usłyszała cichy szept w swojej głowie.Bzdury!Ma pewność,że zginie teraz.Nikt spoza Śmierciożerców nigdy nie wyszedł żywy z tego budynku.
Nie patrząc na nieszczęśnice zajęła miejsce pomiędzy Nottem i Pansy.Ta druga wreszcie ją puściła i teraz nerwowo nawijała swoje czarne włosy na palec,patrząc tępym wzrokiem w ścianę.
Odwróciła głowę w bok.Nott i Zabini siedzieli sztywno,a Malfoy z obrzydzeniem na twarzy patrzył tam,gdzie ona obiecała już nie spojrzeć.
-Dziękuję za przybycie.
Niespodziewanie rozległ się wysoki,pełen dziwnej kpiny i  wyższości.Zawsze ją to denerwowało.Voldemort zwracał się do nich jak Pan do swoich niewolników.
-Jak pewnie wiecie dziś nasi nowicjusze wyruszają do Hogwartu na swój ostatni rok edukacji.
Momentalnie poczuła jak złość i lęk mieszają się,tworząc dziwny ucisk w sercu.Zamierzał to załatwić szybko,bez zbędnych tłumaczeń.
-Jest to dla nas o tyle dobre,że będziemy wiedzieli co też kombinuję Dumbledore.
Szkarłatne szparki,służące za oczy zatrzymały się na dziewczynie.
-To nie jest jednak powód mojej radości.Ostatniego czasu dostałem interesujące wieści dotyczące nowych uczniów...
Wstał z miejsca i zgodnie z jej obawami znalazł się zaraz przy niej.Poczuła na sobie wzrok zebranych.
-Funesti znajduję się wśród nich.
Jednym ruchem dłoni uciszył wszelkie szmery.
-To nie pora na rozmawianie o mojej córce.Nadejdzie ona,gdy będzie już z nami.-Jej blada skóra zadrżała pod wpływem jego dotyku.W innej sytuacji wciekłaby się,ale teraz nie miała na to odwagi.-Tu zaczyna się rola naszej nowej uczennicy Slytherinu.To ty Julio Rose masz za zadanie ją odnaleźć.Jest zamaskowana,zmienili jej wygląd,imię.Tylko umiejętności pozostały.
Miała wielką ochotę zapytać o jakie umiejętności chodzi,lecz nie odważyła się na to.W ciszy patrzyła jak czarnoksiężnik odchodzi do Malfoya.
-Nie będziesz oczywiście sama.Draco będzie ci pomagał,prawda?
-Tak.
W każdej innej chwili ta marna odpowiedź wywołałaby u niej salwę śmiechu.Voldemort najwyraźniej się nią zadowolił,bo na jego szkaradnej twarzy zagościł uśmiech.
-W takim razie jedno z was będzie miało zaszczyt wyproszenia mieszańca z tego pomieszczenia.Panna McNarney trochę się u nas zasiedziała.
Malfoy tego nie zrobi.Może i gardził Mugolakami,lecz nigdy nie myślał o tym,aby ich zabijać.
Chwyciła różdżkę.Jeśli nie on to ona.
-Avada Kedavra!
Ofiara wydała z siebie ostatni wrzask i padła zaraz przed Julią.Ta jednak zamierzała jak najszybciej znaleźć się w pociągu.Zanim wybiegła coś w jej oku zalśniło żywą czerwienią.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za oknem zapadał już zmierzch,a ona ani przez chwilę się nie poruszyła.W głowie wciąż słyszała przerażony krzyk.Krzyk spowodowany jej osobą.
-Widać Hogwart,Rosie.
Słowa Malfoya dotarły do niej jakby z oddali.Zignorowała użycie przez niego jej znienawidzonego przezwiska,tylko wzięła bagaż z półki.
-Sama to zauważyłam.
Powiedziała,a po chwili jej blond grzywa znikła w tłumie wychodzących uczniów.Po raz pierwszy miała wejść do szkoły jako Ślizgonka,bez Harry'ego,Hermiony i Rona.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten tydzień był beznadziejny.Dostałam 1 z chemii,cierpię po kolejnym przebiciu oraz ponownie wszystkich od siebie odsunęłam.Moje życie jest do dupy.Tak jak ten rozdział.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy