sobota, 27 września 2014

1.Ostatnia wizyta

-Na pewno chcesz to zrobić?
Chris po raz tysięczny pytał siostry.Julia uparła się,aby przetransportował ją do Nory.Najdziwniejsze jest to,że nie powiedziała mu powodu odwiedzin.
-Na pewno.Przestań i pomóż mi.
Blondyn westchnął i deportował się razem z nią.Nie uważał,że to dobry pomysł,uważał,że to koszmarny pomysł.Cóżże mógł jednak zrobić?Dziewczyna uparła się i koniec.
-Bliżej nie podejdę.Mają zaklęcia ochronne.
Znajdowali się na polnej drodze.Znała ją,co wakacje nią przebiegała.Nora znajdowała się zaledwie 2 kilometry od nich.Wypełniona szczęściem,którego nie zaznała od tygodni uścisnęła brata.
-Wrócę sama.
Pokręcił z dezaprobatą.Co ona sobie myśli?Zapomniała,że nie umie się sama teleportować?
-Wrócę sama.
Powtórzyła i ruszyła w kierunku domu Wealsey'ów.Spojrzał na nią jeszcze ostatni raz i zniknął.
Julia nie rozumiała jego podejścia,chciała tylko zobaczyć przyjaciół.To nie jej wina,że rodzice umarli,nie jej wina,że Czarny Pan wybrał ją zamiast ich.Ona chciała żyć normalnie,bez wypalonego Mrocznego Znaku.To nie było jednak już jej życie,to było życie dawnej jej.
-Julia!
Po około pół godziny drogi ujrzała nareszcie swój raj na ziemi.Hermiona i Ginny najwyraźniej już od dłuższego czasu na nią czekały,ponieważ zaraz wyleciały jej na powitanie.
-Cześć dziewczyny!
Przytuliła je mocno do siebie.Nagle uświadomiła sobie,jak bardzo będzie za nimi tęsknić.Za nimi,za ich rozmowami,za wszystkim.
-Harry już jest?
Uwolniła się z ich objęć.
-Od wtorku,czekaliśmy tylko na ciebie.
Słowa Ginny wywołały u niej dziwne uczucie w głębi serca.Za rok już nie będą na nią czekać,wszystko się zmieni,a ona najbardziej.
-Ron,Harry!
Przymknęła lekko oczy.Wszyscy cieszą się na jej przybycie,a ona będzie musiała wbić im igłę w serce.
Dzielnie zniosła wszelkie powitania i tym podobne. Najchętniej prosto z mostu powiedziałaby im "Zostawcie mnie w spokoju.Zaraz zniknę z waszego życia na zawsze" ,jednak coś nie pozwalało jej wydobyć z siebie głosu.Nie wiedziała jak zacząć,jak zakończyć.Nie wiedziała nic.W końcu po spędzeniu około godziny z Gryfonami uznała,że najlepiej tą wiadomość zniesie Hermiona,więc poprosiła ją,aby wyszła z nią na podwórko.
-O co chodzi?
Nie była w stanie spojrzeć jej w oczy.Dlaczego to ona,a nie na przykład Ginny lub Hermiona zostały wybrane?Odpowiedź jest prosta,one nie mają albo raczej miały za rodziców Śmierciożerców.Hermiona wychowała się w szczęśliwej,mugolskiej rodzince,a Ginny przez całe dzieciństwo była traktowana jak księżniczka przez swoich sześciu braci oraz rodziców.Tylko Julia żyła w otoczeniu arystokratów,którzy po tym jak trafiła do Gryffinodru wyparli się jej."Nikt z Rose'ów nigdy nie został przydzielony do innego domu niż Slytherin!Tylko ty zawsze musisz wszystko psuć!" ,słowa matki zabrzmiały jej w głowie.Na pewno,gdyby żyła byłaby dumna z powodu przenosin.Jakich znowu przenosin?Hermiona i wszyscy inny zaraz się dowiedzą.
-Pamiętasz jak moi rodzice zawsze byli nastawieni na Czystość Krwi i podążanie za tradycją?
Hermiona skinęła głowa na znak,że pamięta.Sama była wielokrotnie powodem kłótni w rodzinie Julii.Jaki szanujący się czarodziej chciałby,aby jego córka przyjaźniła się ze Szlamą?
-Teraz,gdy ich..."zabrakło" chce spełnić ich wole.Chce być w Slytherinie.
Brunetka poczuła się jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody.Julia,ta Julia,która zawsze gardziła Ślizgonami i ich zachowaniem miała stać się jednym z nich?
-Żartujesz...
-Nie,nie żartuje.
Przez chwilę mierzyły się wzrokiem w ciszy.Obydwie były przepełnione emocjami i nie były w stanie zebrać myśli.Nie wyobrażały sobie,żeby były rozdzielone.Zawsze byli Harry,Ron,Julia i Hermiona,ale to te ostatnie najbardziej się ze sobą zżyły.Mimo przeciwnych charakterów często dogadywały się bez słów,jak siostry.Siostry zawsze muszą trzymać się razem,nie mogą działać osobno.
-Miona,Julia!
Harry i Ron wyszli na podwórze w poszukiwaniu przyjaciółek.Jakże ich zdziwił widok Hermiony i Julii patrzących na siebie w ciszy.Zawsze trudno było je uciszyć,a teraz...
-Co się stało?
Zapytał Ron,a brunetka spojrzała na niego ze złością.
-Nic się nie stało!Nic oprócz tego,że nasza kochana panna Rose ma nas gdzieś i przyłącza się do gadów!
Trzy pary oczu skupiły się na blondynce.Tego się obawiała.Niezrozumienia i złości.
-Wiesz co?!Myślałam,że akurat ty mnie zrozumiesz!Hermiona Granger obrończyni wszystkiego co żyje,nie ma w sobie za grosz współczucia!
Spojrzała jej prosto w oczy.Malował się w nich ból.
-Jul...
Zaczął Harry,ale ta nie pozwoliła mu dokończyć.
-Tak wiem Harry.Ty wiesz jak to jest stracić kogoś bliskiego,ale nie wiesz jak to jest kiedy nie spełni się jego odwiecznych oczekiwań.
Poczuła jak łzy napływają jej do oczu,dlatego uznała,że pora iść.
-Pożegnajcie wszystkich za mnie.Do zobaczenia w Hogwarcie.
Odwróciła się i już miała odejść,gdy do głowy przyszła jej jeszcze jedna,ostatnia prośba.
-Nie zbliżajcie się do mnie.Teraz nikt w moim otoczeniu nie jest bezpieczny.
Zrobiła parę kroków,lecz zaraz puściła się biegiem.Chciała jak najszybciej uciec.
-Było,aż tak źle?
Malfoy czekał na nią w umówionym miejscu.Na widok jego złośliwego uśmieszku miała chęć udusić egzaminatora,który nie pozwolił jej zdobyć licencji na teleportację.
-Nie.Tylko Granger się na mnie wydarła
Ślizgon zaśmiał się pod nosem i podał rękę dziewczynie.
-A podobno to taka miła i opanowana osóbka.
Zanim znikli spojrzała jeszcze raz na Norę,chowającą się za wzgórzem.Jej raj nie jest teraz jej,tak samo jak ludzie,którzy w nim przebywają nie są już jej przyjaciółmi.
Zamknęła oczy,gdy je otworzyła znowu widziała szary budynek.
-Nie ma to jak w domu.
Razem z Malfoyem weszła do środka.
-Spotkanie?
Spojrzała z przerażeniem na zamknięte drzwi.Oznaczały one,że Śmierciożercy zostali wezwani.Tylko dlaczego nic ją nie bolało?
-Nie dla nowych.
Odparł blondyn i wszedł po marmurowych schodach na górę.Julia odetchnęła z ulgą.Raz nie stawiła się na zebraniu i obiecała sobie,że nigdy już nie narazi się na gniew Czarnego Pana,
-Co się znowu stało?
Zapytała chłopaka,gdy weszli do jej pokoju.Ten jednak wzruszył ramionami i usiadł na kanapie.
-Nie mam pojęcia,ale pewnie coś poważnego.
Dziewczyna zrezygnowana opadła koło niego.
-Mógłby przynajmniej powiedzieć co mamy zrobić.Tracimy tylko czas.
-Hogwart.
Spojrzała na niego podejrzliwie.Czyżby wiedział więcej od niej?
-Czasami jesteś taka nie kumata.To jasne.Chce,żebyś przeszła do Slytherinu,jesteśmy uczniami.Pewnie czeka do początku roku.
O tym nie pomyślała.To oczywiste!Odkąd wykryli Snape'a jako szpiega potrzebuje kogoś nowego.
-Za tydzień wszystko będzie jasne.Do tego czasu mamy wolne.
Położył nogi na stoliku,ale Julia od razu je zdjęła.
-Takie zachowanie to u siebie.
Wywrócił oczyma i wstał.
-Nie mam pojęcia jak mam z tobą wytrzymać cały rok.
-Nawzajem!
Odetchnęła z ulgą,gdy drzwi się zamknęły,a ona znowu została sama.Nie cierpiała tej blond fretki,ale gdyby nie on dawno by już oszalała.Malfoy i Chris byli jedynymi osobami tu mieszkającymi do,których nie bała się odezwać.Poczuła jak samotna łza spływa jej po policzku.Niepotrzebnie powiedziała Gryfonom,aby się do niej nie zbliżali.Mogła być Ślizgonką,proszę bardzo,ale chciała utrzymać z nimi kontakty.Teraz pozostała jej tylko chęć,nic poza nią.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest!Rozdział nie jest może mega długi,wspaniały itp. ,ale jest mój.To jest najważniejsze.
~Q

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy